Twórcy filmu strzelili samobója zatrudniając Bena, pewnie jak piszesz przez niego film "komedia" jako podgatunek nie był komedią dla fanów "Noc w muzeum".

Stiller od jakiegoś czasu robi filmy niekomediowe, które cieszą się dobrą opinią. Świetnie łączy komedię z dojrzałymi tematami - zwłaszcza, gdy reżyseruje. Osobiście oglądałem "Sekretne Zycie Waltera Mitty" i "Tropic Thunder" już chyba po dwadzieścia razy i nadal mi się nie nudzą. To utalentowany aktor i reżyser.

Z komedii to może za Zoolanderem nie przepadam, ale Starsky I Hutch czy Tower Heist to naprawdę fajnie zrobione filmy. Jest w nich coś więcej, niż tylko dowcip. W tej chwili Ciekaw jestem tego "Greenberga". Jak znajdę, to obejrzę.

Dwadzieścia razy oglądałeś jeden film. Jest moc.

Zgadzam się z Sony west!

Właśnie dzisiaj obejrzałem ten film i się nie zawiodłem. Stiller to aktor z krwi i kości (i geniusz, jako reżyser). Przyjemnie jest patrzeć na taki rozwój kariery. Z resztą, on ponoć ma w Hollywoodzie opinię człowieka bardzo skrupulatnego, pracowitego. A powyższy film naprawdę dobry. Mocno się utożsamiłem z postacią głównego bohatera, czyli Greenberga, zwłaszcza, że sporo miedzy nim a mną jest podobieństw (z jedną różnicą - ja nie wybucham nerwami, tylko dusze emocje w sobie).

Niestety ale na ta sama przypadłośc co Greenberg cierpi chyba Punch Drunk Love z Sandlerem.

Gadanie ;) oglądałem film głównie przez postać reżysera, ale nei ukrywam, że ciekawiło mnie jak sobie Stiler poradzi pod jego skrzydłami. I uważam, że to niezła rola. Mimo to jestem rozczarowany nieco tym co zastałem na ekranie, bo w porównaniu do "Walki żywiołów" ten film wypada co najwyżej średnio. Uważam, że film nieco przynudza i nie jest wystarczająco ciekawy, intrygujący. Jak na Baumbacha jest słabo ;)

Ben Stiller nie powinien być aktorem tyko wiecznie kręcącym się stolcem w klozecie to jest cała prawda o tym filmie. Już nie dodawaj filozofii tam gdzie jej nie ma. Nic nie znaczy ten film a tym bardziej o odbiorcach.